środa, 21 grudnia 2011

Uniwersytecki finał Copa Sudamericana 2011

To był uniwersytecki pojedynek, zmierzyły się dwa kluby o podobnych korzeniach - Universidad de Chile i Liga Deportiva Universitaria Quito. W tym roku finał odbył się bez klubów brazylijskich i argentyńskich. Liga de Quito to klub wywodzący się z Centralnego Uniwersytetu w Ekwadorze, oficjalnie powstały w 1930 roku, ich rywale powstali nieco wcześniej, z połączenia dwóch klubów Náutico i Federación Universitaria w 1927 roku. Dla Ligi ostatnie lata są jednymi z najlepszych w historii. W 2008 roku stali się sensacją zdobywając pierwszy w historii tytuł mistrzów Copa Libertadores, rok później triumfowali w Copa Sudamericana, co ciekawe pokonując tego samego rywala - Fluminense Rio de Janeiro. Universidad de Chile jak dotąd, pomimo że jest drugim po Colo Colo najpopularniejszym klubem w kraju nie wygrywał jeszcze żadnych rozgrywek kontynentalnych, chociaż osiągnęło to kilka mniejszych klubów z Chile. Znakomita forma zespołu w lidze i w pucharze dawała nadzieje na to, że te braki zostaną wreszcie wypełnione. 

Przez całe rozgrywki tegorocznej Sudamericany Chilijczycy stracili tylko dwie bramki. Po finale ta liczba ani nie drgnęła. Mimo, że to tylko puchar pocieszenia to jednak zawsze finał jest finałem, a trofeum jest trofeum. W obu miastach mecze wzbudziły ogromne zainteresowanie. Pierwszy odbył się w Quito, "Biały Dom" jak określa się stadion Ligi wypełnił się po brzegi 50 tysiącami kibiców. Jak to zazwyczaj bywa nie zabrakło gorącego powitania zawodników. Kibice LDU przy takich okazjach lubują się w stroboskopach i różnych rodzajach fajerwerków, oczywiście nie brak innych elementów "ultras chaos". Zawsze jest to piękne, tym razem królowały flary morskie. 


Mecz na żywo oglądało także blisko tysiąc fanów gości. Mieli się z czego cieszyć, ich drużyna wygrała 1-0. Przed rewanżem w Santiago faworyt był już wyraźny i nie zawiódł oczekiwań. La U wygrali pewnie 3-0! Mogli świętować swój pierwszy tytuł kontynentalny. Oczywiście stadion narodowy wypełnił się po brzegi podobnie jak w Ekwadorze ok. 50 tys. tłumem. Recibimiento w wykonaniu Los de Abajo nie przejdzie do historii, trochę balonów, rac na obu łukach, trochę fajerwerków. Bywało dużo efektowniej, chociażby w półfinale Copa Libertadores 2010. Doping za to znakomity. Meczem jak to w Ameryce Łacińskiej żył cały stadion! 



Po meczu oczywiście nie zabrakło wielkiej, nocnej fety z udziałem tysięcy kibiców. W Chile to nie nowość, świętowanie zamieniło się w pojedynki z policją. W ruch poszły różne przedmioty, w tym kamienie. W rewanżu policja używała armatek wodnych, wiele osób zostało rannych, 217 zatrzymano. Uszkodzeniu uległo wiele środków komunikacji. Tak zazwyczaj kończy się świętowanie w Ameryce Południowej. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz