sobota, 24 grudnia 2011

Wzór kibicowania - fanatycy z Argentyny

Podobnie jak w niemal całej Ameryce Łacińskiej futbol jest tam czymś więcej niż tylko sportem. Wariactwo na jego punkcie jest ogromne, właśnie w Argentynie szczególnie widoczne. Miejscowa scena kibicowska wraz z Brazylią jest najlepiej rozwiniętą w świecie Latynosów, jednak pozycja barras bravas w Argentynie jest większa niż gdziekolwiek indziej. Mimo wielkiej przemocy, fanatyzmu, niebezpieczeństwa stadiony wypełniają się tysiącami fanów. Za oceanem jedynie Meksyk osiąga wyższą frekwencję – około 25 tys. widzów na mecz, ale i tak 20 tys. widzów na jedno spotkanie Primera A plasuje Argentynę bardzo wysoko pod tym względem na świecie.

Futbol w Argentynie jest częścią tożsamości narodowej i kultury. Piłką żyje się na co dzień. Ruch kibicowski nie skupia się tylko na pojedynkach między kibicami. Kibice bardzo przeżywają wydarzenia na boisku, potrafią przerywać spotkania, kiedy ich drużynie nie idzie. Barra bravas od lat zajmują wysoką pozycję w klubach. Ekipy argentyńskie są bardzo silne i zawierają liczne sojusze zagraniczne. Można zaryzykować stwierdzenie, że nikt na świecie nie osiągnął takiej pozycji jak oni. Przywódcy dzielnych gangów to wręcz celebryci.

Przykładów ile kibice znaczą w klubach jest wiele. Zacznijmy od największego klubu - River Plate, tam kibice kontrolują klubową siłownię, w dniu meczów odsprzedają uzyskane z klubu bilety, podczas koncertów na stadionie pracują jako ochroniarze i także nielegalnie rozprowadzają wejściówki, sprzedają klubowe gadżety własnej roboty. Kontrolują wiele aspektów działalności klubów. Czy coś w tym złego? Klub to przecież kibice! Jeden z przywódców ekipy Adrian Rousseau, podobnie zresztą jak znany chuligan Boca Juniors Rafael Di Zeo znaleźli posady w miejskim ratuszu. Znane są też przypadki wymuszania na zawodnikach podpisywania kontraktów menadżerskich z przywódcami gangów, handlu narkotykami. Często fanatycy kontrolują miejsca parkingowe wokół stadionów i oczywiście mają wpływ na wybór władz w klubach.

Futbolowy świat zachwyca się atmosferą, jaką hinchas (tak określa się kibiców dopingujących – jak nasz młyn) potrafią stworzyć. Młyny w Argentynie są ogromne, największe ekipy, do których trzeba zaliczyć Boca Juniors, River Plate, San Lorenzo, Racing, Rosario Central, Newells Old Boys, Independiente, Velez Sarsfield na najważniejszych meczach dopingują w kilkanaście tysięcy osób, w wielu momentach dołącza się cały stadion. Ciężko tu znaleźć człowieka z megafonem, który musiałby zachęcać do śpiewania, po prostu się śpiewa i śpiewa. Kibice skaczą, bawią się, nieraz tańczą. Doping jest niezwykle melodyjny. Nie trudno zobaczyć wielkiego kibola skaczącego i podrzucającego parasolem w barwach klubowych. W mojej ocenie właśnie Argentyńczycy są w ścisłej czołówce pod względem wokalnym. Umieściłbym ich w pierwszej trójce wraz z Grekami i Japończykami. Styl opraw nieco różni się od tego, jaki mamy w Polsce. Nawet w Brazylii możemy zaobserwować sporo kartoniad i innych choreografii w europejskim stylu, zaś w Argentynie wciąż liczy się żywioł i spontaniczność. Najmocniej okazywana jest wtedy, kiedy zawodnicy wybiegają na boisko. Mundial rozegrany w 1978 roku w Argentynie do dziś kojarzony jest z confetti. Tego elementu nie brak prawie nigdy, do tego wiele serpentyn, balonów, flag i oczywiście różnych elementów pirotechniki, najczęściej świec dymnych. Praktycznie zawsze świece odpala się w barwach klubowych.

Wielkie widowiska na stadionie są tylko częścią rywalizacji kibiców. Ta mroczna strona objawia się nie tylko podczas meczów, ale również w drodze na stadion i w dzielnicach miast. Ciężko określić ile osób zginęło w wyniku walk kibiców. Szacunki dochodzą już nawet do 250. W minionym sezonie również nie brakowało przykrych wydarzeń. Mecz Newell's Old Boys z San Lorenzo nie doszedł do skutku z powodu strzelaniny, jaka wywiązała się w Rosario (300 km na północ od Buenos Aires), gdzie gra drużyna Newell's. Dwóch fanów jadących motocyklem oddało od 10 do 12 strzałów z broni w kierunku innej grupy chuliganów. W zajściu ranny został policjant. W marcu, po zaledwie siedmiu minutach, przerwano spotkanie pomiędzy Velez Sarsfield i San Lorenzo. Powodem były zamieszki, których efektem była śmierć jednej osoby. Pozostałe 83 minuty dograno miesiąc później. Velez wygrało 2-0. Pojedynek Estudiantes i Huracanu przerwano 32 minucie z powodu zamieszek wywołanych przez chuliganów sympatyzujących drużynie Huracan. Spotkanie dokończono kilka dni później bez udziału publiczności. Kulminacją wszelkich zdarzeń był koniec sezonu, kiedy to spadały wielkie marki – Gimnasia La Plata, Huracan i legendarny latynoski klub River Plate. Za każdym razem dochodziło do zamieszek na ulicach, najbardziej spektakularnych w przypadku „Millonarios”. River Plate rozgrywało baraże o pozostanie w lidze z Belgrano. Już w pierwszym meczu fanatycy z Buenos Aires przeskakując pięciometrowe ogrodzenie uwieńczone drutem kolczastym wtargnęli na murawę, aby „zmobilizować” swoich piłkarzy do lepszej gry. Wiele to nie pomogło, przegrali 0-2. Ten mecz był tylko preludium do wydarzeń podczas rewanżu. Zastanawiano się czy nie rozegrać go bez udziału publiczności, wydawało się to jednak zbyt ryzykowne. Ostatecznie ponad 50 tys. fanatyków River Plate żywiołowo dopingowało swoją drużynę. Zaczęło się znakomicie, gdyż gospodarze objęli prowadzenie 1-0. Dramat przyszedł w drugiej połowie. Belgrano wyrównało i sytuacja River stała się bardzo trudna. Wraz z upływem czasu było coraz gorzej. Meczu nawet nie udało się dokończyć. Piłkarze we łzach nie mogli zejść z boiska, wielu fanów zrozpaczonych próbowało wtargnąć na murawę, zaczęli rzucać ławkami, nie wiele pomagały armatki wodne. Stadion został zdewastowany a zamieszki przeniosły się na ulice. Co najmniej 72 osoby ranne, w tym 33 policjantów, spalone auta – to efekt pierwszego spadku w 110 letniej historii klubu. Był to ogromny szok, tym żyła cała Argentyna. W tym samym czasie świętowanie rozpoczęli fani największego rywala Boca Juniors. Dla nich był to jeden z najszczęśliwszych dni w życiu. Jeżeli mowa o przemocy to trzeba też powiedzieć, że dochodzi do incydentów między grupami kibiców tej samej drużyny, chociaż to zjawisko nie jest tak silne jak w przypadku Torcid w Brazylii, gdzie czasami są nawet oddzielne młyny dopingujące ten sam klub.

Rywalizacja międzyklubowa ma długą, czasami ponad stuletnią historię. Liga argentyńska jest trzecią najstarszą na świecie. Buenos Aires może spokojnie kandydować do miana stolicy futbolu. W pięciu najwyższych klasach rozgrywkowych jest aż 60 klubów z tej aglomeracji. W takiej mozaice ciężko w ogóle wyznaczać granice panowania poszczególnych ekip. Największym meczem jest Superclasico pomiędzy Boca Juniors i River Plate. Te kluby mają największą rzesze fanów. Ogromna aglomeracja BA to jednak wiele innych klubów, z równie długą historią. W ostatnim czasie najkrwawsze pojedynki mają miejsce między Velez Sarsfield a San Lorenzo de Almagro. Poza tymi ekipami do czołowych w stolicy można zaliczyć chociażby Huracan, Tigre czy All Boys. Niezwykle barwne są derby Avellanedy między Independiente i Racingiem. Nie mniej zacięte pojedynki mają miejsce w La Placie – Gimnasia vs Estudiantes. W sezonie 2011/12 ponownie rozgrywane są derby Santa Fe pomiędzy Colonem a beniaminkiem Unionem. Od spadku Rosario Central w 2009 roku kibice muszą się obejść bez derbów z Newell’s Old Boys, także bardzo gorących i widowiskowych. Na takich meczach kibice gości są wpuszczani bardzo licznie, dlatego zawsze jest ich po kilka tysięcy. W niższych ligach bywa różnie. Kibice River Plate są wpuszczani bardzo licznie. Po zamieszkach mówiło się o zamknięciu La Monumental. Nic z tych rzeczy, mecz inauguracyjny odbył się normalnie, przybyło na niego ponad 40 tys. kibiców. W następnych meczach River grywało na innych stadionach, ale z udziałem publiczności.
Argentyna to przede wszystkim kraina derbów! W samym Buenos Aires mamy takie kluby jak: All Boys, Argentinos Juniors, Boca Juniors, San Lorenzo, Velez Sarsfield, Atlanta, Ferro Carril Oeste, Huracan, River Plate, Barracas Central, Colegiales, Comunicaciones, Defensores de Belgrano, General Lamadrid, Nueva Chicago, Deportivo Español, Excursionistas, Sacachispas, Deportivo Riestra, do tego drugie tyle w aglomeracji np. Tigre, Racing, Independiente, Lanus, Banfield itd. W innych dużych miastach też są rywalizujące ekipy.
Rosario - Central, NOB, Central Cordoba (R), Tiro Federal, Argentino de Rosario,
Mendoza - Godoy Cruz, Independiente Rivadavia,
Cordoba - Belgrano, Instituto, Talleres,
Salta - Gimnasia y Tiro, Central Norte, Juventud Antoniana,
San Juan - San Martin, Sportivo Desamparados,
La Plata - Gimnasia, Estudiantes,
Santa Fe- Colon, Union,
San Miguel de Tucumán - Atletico Tucuman, San Martin de Tucuman,
Bahia Blanca - Olimpo, Bella Vista...

Zgód kibicowskich na tak bogatej scenie jest wiele. Podam tylko kilka najciekawszych z nich. Jedną z najstarszych, bo liczącą sobie ponad 40 lat (od 1960 roku) zgodą jest sztama między Rosario Central a Chacarita Juniors. Ponadto fani z Rosario nawiązali sojusz z Alianza Lima z Peru, nastąpiło to w 2004 roku podczas meczu wyjazdowego w Copa Libertadores z Sportingiem Cristal. Wśród największych klubów najlepsze zgody to Gimnasia La Plata – Racing Club, ta przyjaźń narodziła się na przełomie lat 70/80 przeciw rywalowi zza miedzy Estudiantes. Fani „Studentów” przyjaźnią się z Talleres Cordoba (od 1983 roku), Quilmes, Unionem Santa Fe i Platense (od 1979 roku) oraz z urugwajskim Penarolem, wzajemne kontakty rozpoczęły się na początku lat 90-tych i przyjaźń trwa do dziś. Do czołowego sojuszu można też zaliczyć Independiente – Newells Old Boys. Rojos przyjaźnią się również z fanami Instituto Cordoba, Nueva Chicago, a zagranicą z Americą Cali i Nacionalem Montevideo. River Plate zaprzyjaźnione jest z dużo mniejszą ekipą, obecnie klubem również z Primery B – Deportivo Moron. Z tym klubem zgodę mają też fani Tigre. Do zagranicznych przyjaźni River można zaliczyć Millonarios Bogotę. Tigre zaś za sprawą wspólnych barw i podobnego stylu na trybunach nawiązało kontakt z przywódcami innej kolumbijskiej ekipy Independiente Medellin. Ta przyjaźń nie ma jeszcze długiej historii, rozpoczęła się około 2004 roku. W najwyższej lidze do meczów przyjaźni zaliczają się pojedynki Lanus – Colon. To bardzo mocna zgoda powstała w latach 70/80. Dodatkowo Colon trzyma z fanami Atletico Tucuman, jak również Huracanu. Boca Juniors, San Lorenzo nie mają zgód, są tylko nieliczne układy. Barras Velezu trzymają z kibolami Talleres de Escalada. Do ciekawych przyjaźni zagranicznych można dodać: Banfield – Atletico Nacional Bogota (Kolumbia), Racing – Deportes Tolima (Kolumbia), Danubio (Urugwaj), Colegiales – Deportivo Pasto (Kolumbia), Chacarita Juniors – Colo Colo (Chile) i Alianza Lima (Peru), Argentinos Juniors – Nacional Montevideo i Rentistas (Urugwaj), Juventud Unida – Herediano (Kostaryka), Atletico Rafaela – Union Atlético Maracaibo (Wenezuela). Nie trudno zauważyć, że nie powstają zgody z największym rywalem, czyli Brazylią.

Barras bravas działają także na meczach reprezentacji. Spore problemy sprawiali na ostatnim Mundialu w RPA. 17 krewkich fanów Albicelestes zostało wydalonych po tym jak rozrabiali w Pretorii. Decyzję podjęły władze imigracyjne. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju 11 czerwca, z RPA wydalono jedenastu innych Argentyńczyków, którzy znajdowali się na liście 800 osób z zakazem stadionowym. Fani szybko reagują na wydarzenia w miejscowym związku piłkarskim – AFA. Przykładem może być tegoroczne lato. W przerwie między rozgrywkami działacze próbowali wprowadzić nowy system rozgrywek, dość nowatorski (38 drużyn podzielonych na dwie dywizje!) i kontrowersyjny, mający na celu ratowanie wielkich klubów. Kibice szybko wyszli na ulice demonstrując swoje niezadowolenie z pomysłów związku. Ostatecznie reforma została zawieszona.

Na koniec jeszcze o frekwencji ligowej. Podczas sezonu zamknięcia – Clausura 2011 wyniosła ona 20,7 tys. widzów na mecz. Czołowe pozycje nie są żadną niespodzianką. Po spadku River Plate należy się spodziewać obniżenia frekwencji w Primera A i wzrostu w Primera B. Gra tam już kilka uznanych marek, które czekają na powrót do najwyższej klasy rozrywkowej. Średnia ligowa Clausury 2011: River Plate 45 200, Boca Juniors 40 333, Racing Club 30 555, Newell’s Old Boys 28 666, Velez Sarsfield 25 444, San Lorenzo 23 555, Independiente 22 100, Gimnasia La Plata 21 888, Colon Santa Fe 19 300, Quilmes 18 222, Estudiantes de La Plata 18 200, Huracan 17 000, Lanus 16 800, Tigre 15 600, All Boys 13 833, Olimpo Bahia Blanca 13 500, Banfield 12 888, Argentinos Juniors 11 800, Godoy Cruz Mendoza 10 666, Arsenal Sarandi 9 833. Podczas zakończonej Apertury zgodnie z oczekiwaniami frekwencja była niższa, niewiele ponad 18 tys. W 2 lidze jednak w czołówce są Instituto Cordoba (w przypadku awansu będą derby Cordoby), River Plate, a na trzecim miejscu, barażowym Rosario Central, którego stadion mogący pomieścić 40 tys. kibiców bardzo często jest wypełniony. W tabeli spadkowej Primera A na końcu są Olimpo i Tigre, na razie miejsce barażowe zajmują All Boys i jeden ze słynniejszych klubów San Lorenzo. Kibice tego zespołu nie przestają jednak wierzyć w utrzymanie. Tak bawili się po porażce z Independiente: 



Filmików z fantastycznym dopingiem można zamieszczać nieskończoną ilość. Próbka dopingu w wykonaniu argentyńskich fanów na poniższym video:


Następny filmik pokazuje przykładowe "recibimiento", czyli oprawę na wejście piłkarzy na boisko. Kilka minut prawdziwej fiesty, wrzącego stadionu.


Na koniec film z ostatniego finału Copa Libertadores, w którym grał zespół z Argentyny. Finał z 2009 roku kiedy to Estudiantes La Plata wygrał z Cruzeiro. Takie widoki przechodzą do historii, takie mecze chce się oglądać, takie finały chciałoby się widzieć w Europie. Kilka minut oczekiwania, kilka minut spektaklu na trybunach. Nie zastąpią tego, żadne koncerty, lasery, cheerleaderki czy b-boye.

1 komentarz: